„Z Wojtkiem byłam już od sześciu lat. Kocham go i bardzo chciałabym zostać jego żoną. Jednak rozmowy na ten temat kończyły się milczeniem. Czasami mówił, że chce być ze mną, ale do roli męża jeszcze nie dorósł. Nie rozumiem tego. Mam dwadzieścia sześć lat i myślę o jakiejś stabilizacji Już mnie nie interesują ciągłe balangi. Chciałabym mieć dziecko i prawdziwy dom. Dlatego w końcu postawiłam Wojtkowi warunek: albo małżeństwo, albo koniec z nami. A on wybrał koniec. Co mam teraz zrobić? Czy mogę skreślić te sześć lat wspólnego życia?”
Przed postawieniem takiego warunku swojemu chłopakowi, powinna pani wziąć pod uwagę fakt, że może odejść. Takie stawianie sprawy na ostrzu noża dla nikogo nie jest przyjemne. Wojtek miał prawo poczuć się urażony, że nie zrozumiała pani tego, co wcześniej mówił o swoim stosunku do małżeństwa. Mógł również odebrać pani zachowanie jako zwykły szantaż. Może nie chciał być ponaglany w podjęciu tak ważnej decyzji. Jego rozterki i wątpliwości są dość typowe dla mężczyzn. Panowie często boją się ślubu, nawet gdy bardzo kochają. Myślą, że to wielkie ograniczenie i nie będą mogli robić tego, na co mają ochotę. Może pani chłopak jeszcze nie jest przygotowany na to, by przyjąć odpowiedzialność za rodzinę. Jeśli nie chce go pani stracić – powinna mu pani powiedzieć o swoich oczekiwaniach i wątpliwościach. Szczera, serdeczna rozmowa może zatrzeć nieprzyjemne wrażenie, jakie pozostawiło pani kategoryczne ultimatum. Partner na pewno to przemyśli i wyciągnie wnioski. Jeśli natomiast chłopak wykaże się niedojrzałością – może rzeczywiście najlepszym wyjściem będzie rozejście się. Proszę jednak pamiętać, że nie zawsze sposobem na szczęście jest ślub.