„Martwią nas ciągłe kłótnie, a nawet bójki między naszymi ukochanymi dziećmi. Staramy się stwarzać w domu atmosferę spokoju i miłości. Wyjeżdżamy razem na niedzielne wycieczki. Każdy wypad przygotowujemy starannie. Tymczasem one potrafią popsuć nam humory już niedzielnego ranka, gdy pakując się do samochodu dosłownie biją się o miejsce, zresztą trudno z góry przewidzieć, które. Robią sobie wzajemnie złośliwości. Kasia potrafi rozmontować bratu pracowicie złożony model z klocków Lego, Jaś rewanżuje się jej chowając ulubioną lalkę. Bez przerwy musimy interweniować, co nas męczy i doprowadza do rozpaczy. Nieraz zadajemy sobie pytanie dlaczego dzieci, które uczymy życzliwości, tolerancji i łagodności potrafią być tak agresywne wobec siebie. Co z tym robić?”
Wytłumaczeniem takiego zachowania dzieci jest ciągła rywalizacja: o uczucia rodziców, o zabawki, o niezależność. Im jest ona większa, tym częstsze kłótnie. Co możecie państwo robić, by te konflikty neutralizować? Po pierwsze nigdy nie podsycać współzawodnictwa poprzez porównywanie zdolności, umiejętności czy tym bardziej wyglądu rodzeństwa. Niech wiedzą, że każde z nich ma prawo do własnego zdania, własnego kąta i własnych skarbów Ale z drugiej strony musi obowiązywać żelazna zasada, iż nie wolno bawić się cudzym kosztem np. niszcząc coś. Domowe obowiązki powinny być rozdzielone sprawiedliwie. Rodzeństwo nie może być zmuszane do wspólnej zabawy i do kochania brata czy siostry niejako z urzędu. Dzieci muszą wiedzieć, że – jakkolwiek stawiamy im wymagania – akceptujemy je takimi, jakie są. Że każde z nich jest dla nas czymś najdroższym, że szanujemy ich odrębność i indywidualność. Warto, choć przez chwilę być do dyspozycji każdego dziecka osobno. I ważne – nie ingerujmy bez potrzeby; same dojdą do porozumienia, rozsądzajmy ich spory wtedy, gdy nas o to poproszą.