Koniecznie musimy zacząć od krótkiej charakterystyki stawu barkowego, jedynego tego typu w całym ludzkim ciele. Jest to „staw cepowy” -mam nadzieję, że wyjaśnia to niemal wszystko, a szczególnie skojarzenie zakresu ruchów! I to prawda. Ruchomość barku jest ogromna i to niemal we wszystkich kierunkach i płaszczyznach. Zawdzięcza to specyficznej budowie, tzn. płytkiej i okrągłej panewce na łopatce, ustawionej prawie w płaszczyźnie pionowej oraz kulistej głowie ramieniowej „wiszącej” pionowo. Konstrukcję tę scalają i uruchamiają zarazem liczne i mocne mięśnie obręczy barkowej, których ścięgna przyczepiają się (przyrastają) do różnych miejsc kości ramieniowej, łopatki i kości przedramienia. Uzupełniają je kaletki maziowe („smarowniczki”) i bardzo mocne wiązadła zbudowane z tkanki łącznej. Sam staw szczelnie otula torebka stawowa, tworząc wewnątrz jamę stawową z zachyłkiem pachowym.
Trudno byłoby znaleźć zajęcie (zawód) człowieka nie wykorzystujące działania barku – no, może filozof nagrywający swe myśli na magnetofon. Dla wielu zaś zdrowy bark jest podstawą wykonywania zawodu: górnik, hutnik, budowlaniec, rolnik, piekarz… a sportowcy: ciężarowiec, koszykarz, bokser, pływak, szermierz, oszczepnik, tenisista, wreszcie… wędkarz! Ależ tak – bez barków (i całych kończyn górnych) nie byłoby wędkarstwa. Jest wiele miejsc w barku mogących ulec mechanicznemu uszkodzeniu w wyniku różnych urazów i powtarzających się ruchów przekraczających wytrzymałość materiałów, z których tkanki są zbudowane. Szczególnie wielokrotnie powtarzane te same ruchy – a więc nawet lekkie „szarpanie” – prowadzi do zjawiska „zmęczenia materiału” dobrze znanego w technice. Układ ruchu podlega wielu podstawowym prawom fizyki, choćby prawu ciążenia, tarcia, bezwładności, a także pojęciom rozkładu sił, wektorów, dźwigni, bloczków itp. Jasne jest zatem, że głównym „słabym punktem” jest przyczep ścięgna mięśnia do kości poruszanej przez ten mięsień. Jest to główne źródło bólów barku (przynajmniej na początku kłopotów), które są zarazem sygnałem ostrzegawczym do naszego mózgu pod hasłem: „nie szarp mnie więcej – muszę odpocząć”. W barku są dwa zdecydowanie najczęstsze miejsca bólowe (ok. 90-95% wszystkich bólów barku) uwidocznione na załączonym szkicu. Omówimy obydwa.
• Mięsień nadgrzebieniowy łopatki (wraz z m. naramiennym i 3-ma innymi o mniejszym znaczeniu) porusza kość ramieniową (czyli ramię) w bok i do góry – jest więc głównym sprawcą „ruchu skrzydła”. Rozpostarcie ramion, ugięcie w łokciu z następowym obróceniem dłoni do góry i za siebie nazywane jest fachowo odwodzeniem i rotacją. Jest to rodzaj ruchu wykonywany nieustannie przy chyba wszystkich typach wędkowania! – głównie przy zarzucaniu.
Mięsień nadgrzebieniowy wraz ze wspomagaczami to grupa bardzo mocnych mięśni, natomiast ich przyczep do guzka większego kości ramieniowej ma powierzchnię ok. 0,6-0,8 cm2. Dla każdego z nas obdarzonego niewielką nawet wyobraźnią techniczną oczywista jest dysproporcja, która uzasadnia stosunkową łatwość zjawiska przeciążenia, uszkodzenia i wreszcie naderwania przyczepu (zdarza się to oszczepnikom i ciężarowcom – także pełne zerwanie). W życiu codziennym ból zjawiający się przy czesaniu, goleniu, sięganiu na wieszak, lub wieszaniu żonie prania wskazuje co nas „dopadło”. Bóle spoczynkowe natomiast dowodzą znaczniejszego uszkodzenia przyczepu i – oprócz zaniechania obciążeń – wymagają fachowego leczenia. Naturalnie organizm nasz sam interweniuje w miejscu uszkodzenia (dzieje się tak zawsze i wszędzie w całym ustroju). Interwencja owa polega na miejscowych procesach naprawczo-odtwórczych (przekrwienie-obrzęk-rozrost komórek tkanki łącznej prowadzący do pogrubienia ścięgna i przyczepu, a czasem nawet zwapnienia), a same te procesy są współodpowiedzialne za nasilenie bólu. Wówczas celowym jest zastosowanie leków podanych bezpośrednio do źródła bólu łatwo wykrywalnego palcem lekarza (jeśli zna dostatecznie anatomię). Dociera tam z łatwością igła osadzona na strzykawce z odpowiednim lekiem (np. Polcortolon, Depo-Medrol, Diprophos, Celeston) prowadzona ręką chirgurga-ortopedy lub reumatologa albo innego znającego się na rzeczy. Zabieg ten nazywa się popularnie „blokadą”, choć jego celem nie jest natychmiastowe zwalczenie bólu, ale stopniowe zmniejszenie przez leczące działanie podanego leku. Takie leczenie daje największą szansę powodzenia pod warunkiem kategorycznego ograniczenia szarpania uszkodzonego przyczepu, łącznie z noszeniem ręki na tzw. temblaku lub przybandażowanej do tułowia przez okres kilku do kilkunastu dni. W przeważającej liczbie przypadków postępowanie tego typu prowadzi do satysfakcjonującego efektu.
• Mięsień 2-głowy ramienia (popularny „biceps”), a właściwie ścięgno głowy długiej tego mięśnia jest drugim newralgicznym punktem barku. Jest wyjątkowo długie, „pracujące” na łuku w rowku między guzkiem większym i mniejszym kości ramieniowej, także w części wewnątrz jamy stawowej, przyczepia się do górnej części panewki również na małej powierzchni ok. 0,5-0,6 cm2. Cały biceps głównie zgina kończynę górną w łokciu (znany powszechnie gest), ale także podnosi do przodu i góry całą rękę i dlatego jest drugim najważniejszym mięśniem barku. Przenoszenie ciężarów przed sobą (w ogóle bardzo niezdrowe), podnoszenie i trzymanie przed sobą, ruchy policjanta kierującego ruchem, malarza pokojowego, wielu sportowców i… wędkarza- trzymającego godzinami kij ułożony w dłoni, oparty o przedramię, ale obciążający bark i łokieć. Wszystko to obciąża i może przeciążyć przyczep głowy długiej. W tym miejscu małe przypomnienie: mamy dwa rodzaje obciążenia – statyczne i dynamiczne.
• Statyczne występuje wtedy, kiedy przykładamy opór w sposób ciągły i stały dla przeciwstawienia się np. sile ciążenia (trzymanie wędki w powietrzu), dynamiczne zaś – kiedy wykonujemy wielokrotne ruchy także pokonujące siłę ciążenia, opór powietrza lub wagę sprzętu np. podczas zarzucania wędki, pływania czy wiosłowania. Działania uszkadzające przyczep mają obydwa rodzaje obciążeń. Istota zmian dziejących się w przyczepie głowy długiej bicepsa jest oczywiście identyczna jak w mięśniu nadgrzebieniowym, tyle że. ze względu na opisane cechy anatomiczne przebieg dolegliwości bywa o wiele bardziej przykry i długotrwały! Szczególnie, kiedy w proces naprawczo-odtwórczy wciągnięta zostanie torebka stawowa i ulegnie zrostom. Leczenie jest takie samo, tzn. opiera się o wstrzyknięcia w rowek międzyguzkowy i przyczep ścięgna wymienionych już leków. Często też musi być wspomagane znanymi z poprzednich porad lekami przeciwzapalnymi (Butapirazol, Majamil, Naproxen lub innymi jak Metindol, Profenid, Piroxicaim).
Nie wolno zapomnieć o ograniczeniu obciążeń barku. Zaniedbanie w zespole bolesnego barku może często prowadzić do różnego stopnia ograniczeń funkcji barku, włącznie ze znacznym stopniem inwalidztwa (utrwalone przykurcze mięśni, zrosty torebki stawowej). Dlatego – po opanowaniu ostrego, bólowego etapu choroby – konieczne jest usprawnianie ruchowe bez przeciążeń, najlepiej „spokojnym” pływaniem.
Kompleksowe leczenie sanatoryjne jest ze wszechmiar wskazane i rokuje najlepiej. Rzadko, na szczęście, niektórzy trafiają na zabieg operacyjny „uwalniający” bark.