Czy rzeczywiście kleszcz, który wpije nam się w skórę, może zrobić „coś” złego? -oczywiście, że taki, choć nie każdy. Nie ma też, niestety, sposobu rozpoznania, który kleszcz jest „czysty”, a który zainfekowany – czyli rzeczywiście groźny. A cóż to jest w ogóle za stworzenie?
Jest to stawonóg z rzędu roztoczy i gromady pajęczaków. W naszym kraju najczęściej występuje tzw. kleszcz psi (pięknie się nazywa po łacinie: ixodes ricinus), żyje głównie w wilgotnych lasach liściastych (olchy, dęby, buki, leszczyna, brzozy) i mieszanych. Samice są większe, długości ok. 4 mm (po napojeniu krwią mogą powiększyć się do 12 mm). Samiec ma około 2-2,5 mm. Samica po napiciu się krwi (człowieka, krowy, konia, psa…) składa jaja i… ginie. Fakt dostania się kleszcza do naszej skóry (głowa, kark, plecy, okolice pasa, nogi) jest niezauważalny, także wkłucie się w skórę i picie krwi nie powoduje najmniejszego bólu. Często bywa, że w ogóle nie wiemy o fakcie, że „gościliśmy” takie stworzonko, które po opiciu się krwią opuszcza nas równie cichutko jak przyszło. Wówczas objawy chorobowe (skórne lub co gorsze – mózgowe) bardzo trudno powiązać jest z prawdziwą przyczyną. Równie często bywa jednak, że kleszcza dostrzeżemy w postaci… czarno-sinawej „grudki” wystającej ze skóry, nie dającej się usunąć paznokciem czy palcem! Niekiedy pomaga rzeczywiście posmarowanie go olejem („dusi się”) – ułatwia to usunięcie go, ale w istocie i tak jest już za późno, bowiem będące w nim zarazki dostały się do naszej krwi natychmiast po wkłuciu kleszcza w skórę. Cóż zatem za choroby może nam zafundować taki maluch?
• Borrelioza – wywołuje ją krętek Borrelia Burgdorfera, wykryta została w mieście Lyme (Stany Zjednoczone), w 1982 roku.
• Tularemia – wywołuje ją pałeczka Francisella tularense.
• Brucelloza – wywoływana przez pałeczkę Brucella melitensis lub abortus.
• Kleszczowe zapalenie mózgu – wywołuje je tzw. arbowirus.
Są jeszcze inne gatunki kleszczy. Jeden z nich występuje głównie na wschód od Polski (kleszcz tajgowy) i przenosi tzw. wiosenno-letnie zapalenie mózgu, które jeszcze do nas nie dotarło.
Inny gatunek – bardzo groźny -(kleszcz Andersona) występuje tylko w USA, w Górach Skalistych i samą swoją śliną może spowodować porażenie mięśni człowieka i jego śmierć. Przenosi ponadto złośliwe zarazki atakujące opony mózgowe i mózg.
Co do „naszego” kleszcza psiego – pominę problemy brucellozy, tularemii (choroby niezbyt częste, znane dobrze weterynarzom, którzy łapią je głównie od zwierząt hodowlanych lub domowych) oraz zapalenia opon i mózgu zdarzających się na szczęście raczej rzadko, ale o niebezpiecznym przebiegu i poważnym rokowaniu.
W tym roku zagrożenie, niestety, wyraźnie wzrosło, szczególnie w północno-wschodniej Polsce.
Koledzy wybierający się na Mazury i Suwalszczyznę powinni zasięgnąć opinii w stacji sanepid, co do celowości zaszczepienia się przeciwko wirusowemu zapaleniu opon i mózgu. Obszary występowania kleszczy są zazwyczaj dobrze znane w „miejscowych” stacjach Sanepidu. Tak więc szczególna ostrożność (opisana niżej) nabiera wydatnego znaczenia.
Natomiast dość pospolitą zmianą „pokleszczową” jest zakażenie Borrelią manifestujące się zmianami skórnymi. Najczęstszą z nich jest rumień przewlekły pełzający szerzący się szybko od miejsca wpicia kleszcza w sposób kolisty, powiększając równomiernie średnicę od kilkunastu do dwudziestu kilku centymetrów. Najbardziej charakterystyczną cechą tego rumienia jest żywoczerwona obwódka, lekko wałowato uniesiona ponad skórę i znacznie bledszy „placek” różowo-czerwonawy wewnątrz niej. Stan ogólny chorego jest dobry, nie ma większych dolegliwości, nie ma gorączki. Wyjątkowo rzadko w naszej szerokości geograficznej borrelioza powoduje objawy podrażnienia opon i mózgu zaczynające się ok. czwartego-ósmego dnia trwania zmian skórnych.
Drugą postacią zmian skórnych jest forma guzowata powstająca w miejscu wkłucia kleszcza. Guzek jest sino-czerwony, dość miękki, dobrze odgraniczony od otoczenia, osiąga średnicę 2-3 cm. Nie leczony utrzymuje się miesiącami, a okoliczne gruczoły chłonne ulegają powiększeniu.
Trzecią postacią borreliozy skórnej jest tzw. zanikowe zapalenie skóry kończyn, częściej dolnych, z zajęciem dużych powierzchni pod postacią czerwonawych, nieregularnych plam. Zmiany są bardzo uporczywe, prowadzą do zanikania skóry (bibułkowato pomarszczona).
Kończyny górne bywają zajęte tylko do łokci. Rozpoznanie potwierdzają specjalne odczyny serologiczne we krwi (poziom przeciwciał przeciw krętkom Borrelii). Leczenie polega na stosowaniu antybiotyków: augmentinu lub amoksycyliny, doxycycliny, davercinu lub rulidu, albo zinnatu lub cefataksymu. Decyzję szczegółową musi podjąć lekarz-dermatolog. Najszybciej leczy się postać rumienia pełzającego (10-14 dni), pozostałe wymagają stosowania leczenia przez 6 do 8 tygodni.
Jak się ustrzec „wtargnięcia” kleszcza w naszą skórę?
Nie ma stuprocentowej metody. Niemniej jednak rozsądnym jest unikanie miejsc o szczególnie dużym prawdopodobieństwie „złapania” kleszcza:
a) nie zakładać stanowiska pod olchą lub leszczyną,
b) nie „przedzierać” się przez liściasty gąszcz,
c) nie stać w czasie deszczu pod liściastym drzewem itp.
Wynika to z faktu, że kleszcz nie fruwa, a zatem musi na nas spaść z góry. Sensowne jest oczywiście noszenie skafandra z kapturem dość ciasno obciągniętym wokół twarzy i pod brodą. Niektórzy zalecają różne środki odstraszające (szczególnie zapachowe) lecz sądzę, że ich skuteczność jest znikoma. Możemy więc liczyć raczej na łut szczęścia, zwłaszcza w czasie upałów i ciepłych nocy, kiedy jesteśmy ubrani lekko. Nasz prześladowca „namierzy” nas swoim termo-czujnikiem nawet ze sporej odległości, czy wysokości i może zawitać niepostrzeżenie.
Końcowe, dość istotne pytanie: czy rozpoczynać od razu leczenie jednym z antybiotyków po stwierdzeniu obecności kleszcze w skórze? W tej kwestii „zdania uczonych” są podzielone. Większość sądzi, że dopóki nie zjawi się najmniejsze choćby obwodowo-plackowate zaczerwienienie skóry wokół wkłucia – czekamy. Z chwilą jego zjawienia się i powiększania rozpoczynamy leczenie według podanego zestawu, np. augmentinem w ilości 3 x dz. po 1 tabl. (każda 375 mg) stosując go co najmniej przez 10 dni. Smarowanie zmiany skórnej jakimkolwiek lekiem nie ma sensu. Leczenie antybiotykiem nie zapobiegnie wirusowemu zapaleniu mózgu, natomiast może zapobiec borreliowemu powikłaniu oponowo-mózgowemu.
Życzę szczęścia w letnie tygodnie.