Statystyka życia i śmierci – stosowania leków

Zgodnie ze statystykami przedstawionymi w książce Living with Risk osoby pracujące w przemyśle chemicznym są bezpieczniejsze w pracy, niż gdyby w tym samym czasie przebywały w domu. Brzmi to nieprawdopodobnie, gdyż każdego roku czytamy o wybuchach i pożarach w fabrykach chemicznych, a ludzie tam pracujący mają na co dzień kontakt z najbardziej niebezpiecznymi materiałami. A mimo to statystyki nie kłamią. Pracownicy używający substancji chemicznych w przemyśle i rolnictwie z większym prawdopodobieństwem umrą od picia piwa po pracy niż od substancji, z którymi mają kontakt. Znów brzmi to mało prawdopodobnie. Ludzie w sklepach, restauracjach, biurach i w domu wystawieni są na działanie pozostałości pestycydów, zanieczyszczeń atmosferycznych, rozpuszczalników obecnych w płynach czyszczących i wielu innych substancji chemicznych. Ale bardziej prawdopodobna jest śmierć od porażenia prądem niż zgon na skutek wdychania wspomnianych substancji. Znów mogłoby się wydawać, że stawiam na głowie statystyki, by szokować. Oczywiście tak, ale dlatego, że taka jest po prostu prawda.

Dlaczego więc wymagamy, by leki gwarantowały mniejsze ryzyko niż 1 na 10 000? Dla powszechnie dostępnych leków ryzyko to nie jest nawet większe niż 1 na milion. W przypadku poważniejszych chorób i terapii ryzyko musi wzrastać. Każdy środek, który generalnie przynosi ulgę w ludzkich cierpieniach, będzie powodował skutki uboczne u niektórych chorych i może się przyczynić do śmierci jednej czy dwóch osób. Musimy to zaakceptować, gdyż nie istnieje sposób, by zmienić chemię istniejących leków lub reakcje ludzkiego organizmu tak, by zmniejszyć ryzyko do zera.

Ludzie żyją coraz dłużej i zapominają, że stało się to możliwe tylko dzięki postępowi, jaki dokonał się w medycynie i przemyśle farmaceutycznym. Im dłuższe i zdrowsze życie, tym większa ogarnia nas obsesja, by trwało jeszcze dłużej i było jeszcze zdrowsze. Książki, czasopisma, gazety, telewizja pełne są informacji i porad, jak osiągnąć ten cel. Prawda jest taka, że nasz największy kapitał to nasz organizm. Jest znacznie lepiej wyposażony do walki ze wszelkiego rodzaju zagrożeniami, niż to sobie uświadamiamy. Każda komórka organizmu prawdopodobnie ulega zaburzeniom każdego tygodnia naszego życia, lecz za każdym razem zostaje uruchomiony cudowny arsenał naturalnych środków, by dokonać napraw. Jak długo używamy naszego organizmu we właściwy sposób i chronimy go przed infekcjami, będzie nam dobrze służył.

Obawy przed skutkami ubocznymi leków są irracjonalne i podważają wiarę w skuteczność medykamentów. Skłaniają do działania na rzecz odrzucania nowych leków po najmniejszym sygnale o stwarzanym przez nie zagrożeniu. Jeśli jednak chcemy dokonać postępu w walce z chorobami bezlitośnie skracającymi życie, musimy kontynuować badania farmaceutyczne. Ciągle istnieje wiele chorób rujnujących życie młodym i starym. Jeśli chcemy leków przeciw trądzikowi, artretyzmowi lub AIDS, musimy iść do przodu. Odpowiedź na te dolegliwości może powstać jedynie w probówkach chemików, niezależnie od tego, czy będzie ona polegać na syntezie nowych leków czy na ekstrakcji nowych substancji leczniczych ze źródeł naturalnych, a następnie modyfikacji i opracowaniu bezpieczniejszych związków. Jesteśmy w stanie opracować nawet leki przeciw nowotworom – musimy być jednak przygotowani na podjęcie ryzyka.