SIDS, czyli nagły zgon niemowlęcia niezdradzającego ‘żadnych objawów choroby (tzw. śmierć łóżeczkowa), był dotychczas dla naukowców poważną zagadką.
Wysuwano wiele hipotez związanych z tym zjawiskiem, ale żadna z nich nie znalazła w pełni potwierdzenia. Początkowo przypuszczano, że SIDS występuje u dzieci, które mają uszkodzony pień mózgu, później że związane jest to z uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego, następnie z opóźnieniem w rozwoju systemu obronnego dziecka i z uciśnięciem arterii szyjnej wskutek podnoszenia przez dziecko główki, kiedy leży ono na brzuszku.
U niektórych dzieci zmarłych na SIDS wykryto pewne anomalie w rejonie pnia gupzgu, nadzorującego odbiór dwutlenku węgla we krwi. Do jego nagromadzenia w organizmie dochodzi, kiedy dziecko śpi na brzuszku z buzią tuż przy poduszce. W ten sposób zaczyna wdychać ów gaz w nadmiernych ilościach. Dzieci, które mają defekt pnia mózgu nie rozpoznają zagrożenia i nie budzą się, tak jak ich zdrowi rówieśnicy. Wydaje się również, ze wpływ na nagłą śmierć dziecka może mieć alkohol pity przez matkę w czasie ciąży. Naukowcy z USA przeprowadzili eksperymenty, na podstawie których dowiedli, że więcej niż pięć drinków wypijanych jednorazowo przez kobietę ciężarną, zwłaszcza w pierwszym trymestrze ciąży, aż 8-krotnie zwiększa ryzyko wystąpienia nagłej śmierci łóżeczkowej niemowlęcia.
Szkoccy naukowcy dowiedli natomiast, że zespół śmierci łóżeczkowej ma związek z niskim poziomem glukozy we krwi. Zaburzeniami w produkcji glukozy zagrożone są szczególnie dzieci z niską wagą urodzeniową przedwcześnie urodzone. Swą teorię naukowcy poparli badaniami. Wykazali, że u bardzo małych noworodków nie włączają się tuż po urodzeniu geny wątroby, które odpowiadają za produkcję i transport glukozy w organizmie.