Artretyzm i niesterydowe leki przeciwzapalne

Artretyzm i niesterydowe leki przeciwzapalne.

Niektóre leki, jak będący sterydem kortyzon, łagodzą stany zapalne, ale nie uśmierzają przy tym bólu. Inne, jak morfina, łagodzą ból, nie działając przeciwzapalnie (ten typ leków omówimy dalej w następnym artykule). Niektóre leki łączą obie te właściwości i zaliczamy je do niesterydowych leków przeciwzapalnych. Jednym z nich jest aspiryna, która stała się podstawowym orężem w walce z artretyzmem.

Z reumatoidalnym zapaleniem stawów mamy do czynienia wówczas, gdy system immunologiczny atakuje własny organizm, w tym przypadku tkankę między stawami. W efekcie mogą nastąpić zniekształcenia ciała, a sama choroba ma wyniszczający przebieg. Większość pacjentów jest w stanie uzyskać poprawę uprawiając odpowiednie ćwiczenia i będąc pod właściwą opieką. Osteoartretyzm jest mniej wyniszczający, gdyż nie prowadzi do zniekształceń; traktuje się go jako atrybut podeszłego wieku. Dotyka stawów bioder oraz kolan i jest szczególnie dotkliwy dla osób z nadwagą. Według danych Arthritis Foundation w Atlancie, w Stanach Zjednoczonych około 75 osób na 10000 jest dotkniętych reumatoidalnym zapaleniem stawów, przy czym dolegliwość ta występuje dwukrotnie częściej u kobiet niż u mężczyzn. Osteoartretyzm dotyka około 600 osób na 10 000, co, jak łatwo obliczyć, daje liczbę 16 milionów Amerykanów. Tak jak poprzednio, dwie trzecie stanowią kobiety.

Osteoartretyzm powstaje na skutek zużycia się chrząstek otaczających kości w stawach. Chrząstki nie mają naczyń krwionośnych, którymi mogłyby otrzymywać niezbędne im substancje. Ponieważ jednak w 70% składają się z wody, to ona pełni funkcje „transportowe”. Podczas ruchu w stawie chrząstka jest ściskana, a wypychana z niej woda unosi zbędne substancje. Gdy w ciągu ułamka sekundy ciśnienie w stawie zmniejszy się, woda wraca do chrząstki, dostarczając świeżych substancji odżywczych.

Widać stąd, że im więcej ruchu, w tym lepszej kondycji będą nasze stawy. Wraz z wiekiem nie tylko jednak mniej się poruszamy, lecz starzeje się również materiał chrząstek, który – podobnie jak gumowa uszczelka w metalowym zaworze – wraz z upływem czasu zaczyna słabnąć i przeciekać. Gdy chrząstka ulegnie uszkodzeniu, powstaje kwas arachidonowy, który następnie prowadzi do produkcji prostaglandyn powodujących stan zapalny. To z kolei zniechęca do ruchu, stan ten więc zaostrza się i tak zamyka się błędne koło.

Gdy chrząstki zaczynają szwankować, kość staje się twardsza, by zrekompensować konieczność bezpośredniego stykania się z drugą kością w stawie. Jednak im twardsza kość, tym łatwiej ulega pęknięciom podczas uderzeń i upadków. Miejsca pęknięć obrastają jeszcze twardszą kością, a staw zaczyna się zniekształcać. Być może pewnego dnia uczeni wynajdą chemiczny „smar” dla stawów lub będą nawet w stanie stymulować odbudowę zużytej chrząstki przez organizm. Do tego czasu musimy polegać na lekach zmniejszających rozmiary zniszczeń i bólu.

Był okres po II wojnie światowej, gdy jako kurację na artretyzm zalecano sterydy. Pozwalały kontrolować przebieg choroby, mogły jednak wywoływać poważne skutki uboczne. Z tego względu rozpoczęto poszukiwania leków niesterydowych zdolnych do spełniania tych samych funkcji. Odkryto wiele specyfików, nie były one jednak lekarstwami usuwającymi artretyzm, gdyż działały jedynie objawowo i przynosiły ulgę w codziennym życiu z chorobą. Ostatnie osiągnięcia nauk farmaceutycznych zbliżyły nas do celu. Lekarze mają obecnie w swym arsenale penicylaminę, hydroksychlorochinę (używaną również w leczeniu malarii), sulfasalazynę, a nawet leki zawierające złoto. Jest wśród nich auranofin (nazwa handlowa Ridaura), podawany w szczególnie ciężkich przypadkach artretyzmu. Lek ten skutecznie powstrzymuje reumatoidalne zapalenie stawów. Można go podawać doustnie, a nie, jak większość tego typu leków, w zastrzyku. Wywołuje również mniej efektów ubocznych.

Jednak większość osób cierpiących na artretyzm znajduje pomoc w tak zwanych niesterydowych lekach przeciwzapalnych. W Stanach Zjednoczonych sprzedaje się je rocznie za około 2 miliardy dolarów. Na Zachodzie tego typu specyfików potrzebuje około 50 milionów starszych osób, dość zamożnych, by móc sobie pozwolić na leczenie. To może wyjaśniać, dlaczego firmy farmaceutyczne gotowe są inwestować tak wiele w poszukiwanie lekarstwa na artretyzm.

Lekarze mogą obecnie zapisywać wiele niesterydowych leków przeciwzapalnych. Nawet jeśli pacjent nie toleruje jakiegoś specyfiku, zawsze istnieje alternatywa. Lekarze zaczynają zwykle od ibuprofenu lub paracetamolu. Jeśli wywołują one niekorzystne skutki, można wypróbować działanie około 25 innych specyfików, aż znajdzie się ten, który będzie tolerowany. Poszukując środków alternatywnych, lekarze zapisują przeważnie nowsze leki, zazwyczaj nieco lepsze od starszych odpowiedników (które poza tym pozbawione są już ochrony patentowej i nie przynoszą tantiem firmom, w których zostały opracowane). W rzeczy samej 25 leków na jedną dolegliwość wydaje się nadmierną liczbą, a przecież w kolejce po zgodę na dopuszczenie do sprzedaży czekają następne. Niesterydowe leki przeciwzapalne różnią się między sobą kwasowością i zdolnością penetracji różnych części ciała. To, co odpowiada jednemu pacjentowi, u innego wywoływać będzie owrzodzenie jelit, a dlaczego tak się dzieje, pozostaje zagadką. Dwa spośród niesterydowych leków przeciwzapalnych są sprzedawane jako leki powszechnie dostępne. Oprócz tego, że lekarze zapisują je chorującym na artretyzm, używane są przez miliony ludzi jako uniwersalne leki przeciwbólowe.